(...) Bo tak postępują kobiety. Kierują gniew do środka, zwracają go przeciwko samym sobie. (...) Kobieta bierze na siebie, tuszuje, dba o relacje z innymi, przesłaniając własną dumę i szkodząc sobie aż do zatracenia.
Faye to kobieta inteligentna, piękna, ale ma ona także przeszłość, o której nie chce nikomu nic mówić. Gdy podczas jednego z wypadów do baru wraz z przyjaciółka poznaje dusze towarzystwa Jacka Adelheima wydaje jej się, że wygrała życie. Nie chodzi o jego pozycje społeczną, ale uczucie jakie ich połączyło. Dla niego zostawiła chłopaka i poszła na studia ekonomiczne. Jack wraz ze swoim przyjacielem Henrikiem chcieli otworzyć własną firmę, ale nie mieli na to środków, ani dokładnego pomysłu. Na szczęście Faye ma smykałkę do interesów. Postanawia pomóc chłopakom.
Kilka lat później firma przyjaciół osiąga sukces. Faye odsunęła się w cień, ciesząc się z dobrej passy męża i przyjaciela. W tym czasie urodziła piękną córeczkę Julienne, zajmuje się domem i jest żoną człowieka, który odniósł sukces. Zauważyła, że ostatnio Jack spędza coraz mniej czasu w domu, a co za tym idzie razem z rodziną. Zachowuje się tak jakby sukces firmy to była tylko i wyłącznie jego praca. Faye zachowuje się tak jakby tego nie zauważała. Nie lubiła przebywać pośród innych żon sukcesu. One były zawsze idealne, szczupłe i piękne, a ona sądziła, że Jack kocha ją za to jaka jest. Pomimo tych kilku kilogramów na plusie.
Życie nagle brutalnie sprowadza ją do parteru. Okazuje się, że ten kochany i idealny Jack jest kimś całkowicie innym niż wyobrażała sobie Faye. Tak właściwie to ignorowała jego wady i możliwe błędy. Okazuje się, że wszyscy wkoło wiedzieli co robi i jaki jest, ale nikt nie reagował, bo to było normalne zachowanie w ich środowisku. Inne żony uważały, że aby utrzymać daną pozycję w odpowiedni towarzystwie musiały się godzić na pewne "kompromisy" i udawać, że o tym nie wiedzą, aby pośród innych udawać idealną rodzinę. Początkowo Faye się załamała, jednakże trafiła na odpowiednie osoby, które nią wstrząsnęły i zmotywowały do działania.
A Faye zawsze była obrotna i sprytną kobietą....
Camillę Lackberg znałam dotąd z kilku tomów serii o Fjallbace, która odniosła sukces. Sięgając po Złotą klatkę byłam ciekawa czy autorka będzie potrafiła się odciąć od tamtego sukcesu i stworzyć coś nowego, coś dobrego. Fabuła książki jest spójną. Przedstawia historię rodziny, która ma wszystko. Mąż osiągnął sukces, a żona ma siedzieć i pachnieć. Być jego ozdobą. Robić to co on chce i przewidywać jego zachcianki. Oczywiście złota klatka się rozpada, a kobieta pozostaje w szoku i to bez niczego. Całe jej życie kręciło się wokół mężczyzny. Od niej zależy czy się po tym podniesie, czy poniesie klęskę. Tempo akcji jest zmienne. Nie ukrywam, że początek, czyli fragmenty z "idealnego" życia Faye mnie drażnił, bo z kilometra było widać, że jej mąż to krętacz. Irytowało mnie jej idealizowanie i tłumaczenie Jacka. Ja na jej miejscu już dawno kopnęłabym go w cztery litery. Ciekawym zabiegiem były retrospekcje do czasów jej młodości i początków w Sztokholmie. Dowiadujemy się kim naprawdę jest Faye, a może Matylda?
Z opisu na okładce wynika, że jest to thriller psychologiczny. No ja bym tak tego nie nazwała. Dla mnie jest to pomieszanie thrillera z obyczajówką. Jest tu wiele spraw obyczajowych przeplatanych osobliwą przeszłością Faye, dzięki której można nazwać tą książkę thrillerem. Pomimo tej nieścisłości i nudnego, jak dla mnie początku, w ostatecznym rozrachunku Złota klatka to tytuł przy którym spędziłam miły wieczór. Szybko się ją czyta, ale obawiam się, że nie zostanie na długo w mojej pamięci choć wrażenie zostawiła dobre.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu.
★★★★★★★☆☆☆
Złota klatka, Camilla Lackberg | wydawnictwo Czarna Owca 2019 | 400 str.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz