Ludzie chcą wierzyć, że Czarnobyl należy do przeszłości. Tymczasem niektóre ofiary katastrofy nawet się jeszcze się nie urodziły.
Prypeć, teren dawnej zony. Przez to zapomniane przez ludzkość miasto z roku an rok zaczyna przetaczać się coraz więcej wycieczek. Nastaje moda na Czarnobyl.
Podczas jednej z takich wypraw na szczycie jednego z budynków wycieczka znajduje zawieszone zwłoki człowieka. Zapanował chaos i przerażenie. Na miejsce zostaje wezwany miejscowy komendant Josif Melnyk wraz z nowa policjantką Galiną Nowak. Zwłoki, które odnaleźli są zmasakrowane, a obok nich znajduje się wypchana jaskółka. Dzięki temu, że denat ma przy sobie dokumenty dowiadują się, że zmarły to Leonid Sokołow, syn wysoko postawionego byłego funkcjonariusza partii w Prypeci.
W tym samym czasie w innym mieście były glina Aleksander Rybałko ma poważny problem z odpowiedzialnością oraz alkoholem. Stracił on ojca strażaka w wyniku wybuchu jądrowego w Czarnobylu. Był on w pierwsze grupie ratunkowej. Wydaje się, że Rybałko nie ma już nic do stracenia. Stracił rodzinę przez prace i alkohol. Dodatkowo dowiaduje się, że ma raka. Nieuleczalnego. Zostało mu kilka miesięcy życia. W tym samym czasie dostaje bardzo intratną propozycję pracy.
Miejsce pracy - Prypeć. Tak, Aleksander dostaje zlecenie od ojca Leonida Sokołowa, aby odnaleźć jego zabójcę. Nie wierzy on w pracę miejscowej policji, a Rybałko to naprawdę bardzo dobry glina. Nie ma nic do stracenia, nie musi się bać promieniowania, a dodatkowo zna bardzo dobrze Prypeć, jako jego były mieszkaniec. Zapłata za to zlecenie jest tak ogromna, że mógłby zabezpieczyć przyszłość ukochanej córki.
Sprawa nie jest prosta. Aleksander walczy z czasem i z duchami przeszłości. Jednocześnie w tym samym czasie oficjalne śledztwo prowadzi Melnyk, który odczuwa konsekwencje pracy w zonie. Jego żona jest na tym punkcie przewrażliwiona. Gdy wraca do domu to musi się przebierać na klatce schodowej, aby nie wejść w tych samych ubraniach do domu, w których był w zonie. Męczy go do tego stopnia, że czasami nie ma ochoty wracać do domu.
Josif jak i Aleksander szukają punktu zaczepienia kto i dlaczego zrobił to co zrobił. W międzyczasie w głowie Rybałki zapala się lampka i chyba coś odkrył. Zbrodnia na Sokołowie przypomina mu morderstwo z dnia wybuchu reaktora numer 4 w 1986 roku. Wtedy nie znaleziono sprawcy.
Czy tym razem to się uda? Czy to jest ta sama osoba? Jakie tajemnice kryje zona?
Tematyka Czarnobyla bardzo, ale to bardzo mnie interesuje. Zawsze lubiłam historię i książki oparte na faktach. Ostatnio tematyka czarnobylska bardzo często pojawia się w filmach, serialach i książkach. Jaskółki z Czarnobyla to powieść, która jest umiejscowiona w realnym miejscu, po historycznych wydarzeniach. Fabuła książki jest spójna, wciągająca i momentami przerażająca. Akcja jest dynamiczna. Dzięki temu, że jest takie tempo akcji nawet nie wiemy kiedy mija te ponad 500 stron. Morgan Audic bardzo sprawnie posługuje się słowem pisanym i wciąga czytelnika w opisaną przez siebie historię tak, że nie chce się nawet na moment odłożyć książki. Akcja goni akcję, a zbrodnia zbrodnię. Bohaterowie, których na kartach swojej książki umieścił autor są charyzmatyczni, różni oraz realistyczni. Bardzo polubiłam Josifa jak i Aleksandra. Taki ogień i woda w tej samej profesji. D ostatnich stron w napięciu czekałam na rozwiązanie sprawy morderstw.
Czy polecam? Zdecydowanie. Jaskółki z Czarnobyla to bardzo dobra książka. Z pewnością jedna z moich ulubionych jakie przeczytałam w tym roku. Początkowo bałam się jej objętości, ale nawet nie wiem kiedy ją pochłonęłam. Z pewnością sięgnę po kolejne książki autora, jeśli się pojawią.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu.
★★★★★★★★★★
Jaskółki z Czarnobyla, Morgan Audic | wydawnictwo Mova 2020 | 560 str.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz