stycznia 25, 2020

Toksyczni, Tomasz Duszyński

Toksyczni, Tomasz Duszyński


"Prokurator Wilczyński tuż przed śmiercią wymusza na zaprzyjaźnionym emerytowanym glinie Nowicki zniszczenie pewnych dokumentów. Sejf jednak okazuje się pusty, a z pobliskiego jeziora policja właśnie wyłoniła samochód.
Ze zwłokami w bagażniku."


W tak dużym mieście, jakim jest Wrocław, można spotkać przedstawicieli wielu grup społecznych. Niektóre są w stosunku do siebie skrajne. Właśnie w takiej sytuacji są dwaj główni bohaterowie powieści Tomasza Duszyńskiego.

Jan Nowicki, emerytowany glina, który odpoczywa po trudach wieloletniej pracy w policji. Od wielu lat był zaprzyjaźniony z prokuratorem Wilczyńskim. Obaj mieli bardzo dobrą skuteczność w zwalczaniu przestępczości. Prokurator zmarł, a my poznajemy Nowickiego na pogrzebie starego przyjaciela. Wilczyński poprosił jeszcze za życia byłego policjanta o zniszczenie pewnych dokumentów, których ujawnienie może wywołać ogromne zamieszanie. Tak właściwie to wymusił na nim tą obietnicę. Tylko, że Nowicki za bardzo nie wie, gdzie tego szukać, ani co to są za dokumenty. 

Seba, młody wrocławski gangster zwany Ultrasem. Nie żadna wielka szycha tylko zwykła płotka, która musiała ulotnić się ze swojego dawnego miasta. Czym się zajmuje Seba? Handel prochami, haracze,pobicia to jego codzienne zadania w pracy . Pewnego wieczoru szef Ultrasa każe mu wraz z jego kumplem, a zarazem współpracownikiem jechać gdzieś z nim. Sebastian jednak ma ulotnić się wcześnie. Wracając do swojej codziennej nocnej roboty przeczuwa, że coś jest nie tak tylko nie wie co. Pracuje jak co dzień, choć oczywiście na swoje za uszami. Ma dziewczynę Martę, z która niby nie wiąże przyszłości, gdyż ma ona dziecko, ale jakoś kilka miesięcy się spotykają, a on nie potrafi od niej odejść choć nie lubi dzieci. 

Nowicki wpadł na trop dokumentów lecz tam, gdzie powinny one być nie ma ich. Ktoś je zabrał, a były glina nie ma pojęcia kto to mógł zrobić, gdyż tylko jemu Wilczyński powierzył tą tajemnicę. W tym samym czasie w miejscu, w którym jest Jan, z jeziora zostaje wyłowione auto. Jak można się domyślić nie jest ono puste. Zawiera trzy trupy, jeden w bagażniku, dwa we wnętrzu. Zapada odwieczne pytanie, kto i dlaczego to zrobił?

Sebie wali się świat na głowę. Dzik i jego współtowarzysz nie żyją. Nie wiadomo kto ich zabił, ani dlaczego. Młody gangster wie, że jego życie jest zagrożone, gdyż duchy przeszłości mogą go teraz łatwo złapać, gdyż jego gwarancja bezpieczeństwa nie żyje. 

W pewnym momencie Sebastian musi na każdym kroku oglądać się przez ramię, gdyż ktoś czyha na jego życie. Drogi Nowickiego i młodego gangstera przecinają się, ale czy w pożądany przez nich sposób? Co spowoduje ich spotkanie? Kto czyha na Sebę? Czy Nowicki zniszczy duchy przeszłości?

Toksyczni Tomasza Duszyńskiego to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora. Opis książki zachęcił mnie do sięgnięcia po nią, ale czy było tak dobrze, jak się zapowiadało? No niestety nie.
Narracja prowadzona jest dwutorowo. Poznajemy historię z punktu widzenia Nowickiego oraz Seby. Lubię takie zabiegi, gdyż urozmaica to historię i jednocześnie możemy poznać więcej. Niestety w tym przypadku zawiedli mnie bohaterowie. Odniosłam wrażenie, że są płytcy, schematyczni i przewidywalni. Niczym mnie nie zaskoczyli, przez co dość opornie czytało mi się tą książkę. Fabuła choć prowadzona poprawnie, a historia wydaje się ciekawa, ale niestety nie wciąga i bywa przewidywalna. Miała być wstrząsająca i ostra, taka niestety nie jest. Pada kilka przekleństw i tyle. 

Reasumując, powieść Toksyczni w ogólnym rozrachunku nie jest zła, jest przeciętna. Gdyby bohaterowie byli trochę bardziej ciekawi, a fabuła mniej przewidywalna i wciągająca, książka byłaby bardzo dobra. 


Za udostępnienie egzemplarza dziękuję wydawnictwu SQN.


★★★★★★☆☆☆

Toksyczni, Tomasz Duszyński | wydawnictwo SQN 2019 | 384 stron

stycznia 24, 2020

Martwy sezon, Aneta Jadowska

Martwy sezon, Aneta Jadowska


"Wolałaby, żeby każda kobieta zaczynała od pokochania samej siebie. By wyznaczała swoje granice. I dopiero wtedy była gotowa spotkać się z kimś w pół drogi. Albo i nie. Bo czy mogła zaprzeczyć, że najszczęśliwsze i najpełniejsze lata swojego życia przeżywała jako wdowa?"



Po przebojach Magdy Garstki z Trupa na plaży wydaje się, że po sezonie będzie spokojnie. Ależ oczywiście, że nie! To jest w końcu rodzina Garstek, a kobiety w tej rodzinie są specyficzne, i to bardzo.

Po znalezionym przez Madzię trupie w pierwszym tomie nastaje koniec sezonu, a więc martwy czas w turystyce nad morzem. Pojawiają się tylko klienci, którzy odwiedzają nadmorskie miejscowości nie dla słońca, ciepła i plażowania. Umówmy się takich ludzi jest mało, dlatego tez pensjonat babci Magdy bardzo cienko przedzie, o czym oczywiście ona nie powie ukochanej wnuczce. Magda dowiaduje się o tym całkowicie przypadkowo i ciągle myśli o tym, jak rozkręcić rodzinny biznes, aby go nie stracić. Sprawę utrudnia paskudna pogoda. Dodatkowo posezonowi goście są bardzo specyficzni. Wśród nich znajdziemy ekscentryczną grupę seniorów poszukiwaczy duchów oraz małżeństwo, które absolutnie zdominowała żona.  Madzia odkrywa również, że pensjonat jest pewnego rodzaju Przystanią dla potrzebujących dusz. W międzyczasie w Ustce pojawia się ciocia Tamara, która była opiekunką głównej bohaterki po stracie rodziców wraz ze swoją dawną miłością Cezarym. Ahhh no i oczywiście ciocia doznała kontuzji na wyprawie. Ciekawy cyrk prawda?

Nagle pewnej nocy Magda wyczuwa coś złego, wie że coś się stało, ale nie może znaleźć na to dowodów. Wraz ze swoją grupą wsparcia próbuje dociec, co się stało z jednym z gości oraz pomaga babci w Przystani, co nie jest łatwe, bo w tej delikatnej sprawie chodzi głównie o niesamowitą dyskrecję. Wuj Madzi, policjant, jest dla niej dużym wsparciem.

Co może się zdarzyć w martwym sezonie w małej nadmorskiej miejscowości, która powinna zapadać w zimowy sen. No własnie, powinna, ale z Garstkami nie jest tak łatwo.

Pierwszy tom serii o Garstkach połknęłam, nawet nie wiem kiedy. Jak było z drugim? Dokładnie tak samo. Nie mogłam się oderwać od tej ciepłej, rodzinnej choć pełnej tajemnic powieści, która potrafi rozczulić i urzec czytelnika, ale także zasiać duże ziarno niepokoju i niepewności. 

Styl Anety Jadowskiej bardzo przypadł mi do gustu. Ma lekkie, wciągające pióro, które porywa czytelnika do tego stopnia, że nim się obejrzy, przewraca ostatnią stronę książki. Fabuła podobnie jak w pierwszym tomie jest bardzo dobrze zbudowana, jak nie lepiej, gdyż autorka nie musiała już tak wiele wyjaśniać, kto jest od kogo i co robi. Bohaterowie są kapitalni. Polubiłam ich od pierwszych stron pierwszego tomu i tak pozostanie chyba do końca. 

Reasumując, serię polecam absolutnie każdemu! Z niecierpliwością czekam na kolejny tom przygód Garstek w Ustce, bo coś czuję, że będzie równie świetny i porywający jak dwa poprzednie.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu!

★★★★★★

Martwy sezon, Aneta Jadowska | wydawnictwo SQN 2019 | 390 stron

stycznia 10, 2020

Przedpremierowo | Chłopiec pochłania wszechświat, Trent Dalton

Przedpremierowo | Chłopiec pochłania wszechświat, Trent Dalton

"Zawsze przyglądał się księżycowi, śledząc z okien sypialni jego wędrówkę po niebie nad naszym domem. Wiedział, pod jakim kątem świeci. Czasem w środku nocy wychodził w piżamie przez okno, rozwijał ogrodowego węża i ciągnął go w stronę ścieku, gdzie potem siedział, zalewając ulicę wodą. Jeśli utrafił, gigantyczna kałuża wypełniała się srebrzystym odbiciem księżyca w pełni."



Australia, Brisbane, rok 1983, specyficzna, dysfunkcyjna rodzina. Matka narkomanka, ojczym diler, ojciec, którego nie ma oraz niemy, lecz uzdolniony starszy brat. To jest rodzina Elego Bella. Pomimo tego, że jego sytuacja jest jaka jest, chłopiec wydaje się zadowolony ze swojego życia. Ma wokół siebie ludzi, którym ufa i dobrze się z nimi czuje choć zdarzają się wyjątki. Jest jeszcze jedna osoba w życiu chłopca, która wiele dla niego znaczy. Arthur "Slim" Halliday, recydywista i weteran ucieczek z więzienia Boggo Road Goal zwany również Houdinim z Boggo Road. Slim odnalazł przyjaciela w młodym Elim, dlatego że uważał iż chłopiec ma starą duszę i rozumie wiele rzeczy, których dzieci w jego wieku, a nawet starsi, nie są w stanie pojąć.

To właśnie Slim namawia Elego do pisania listów do osadzonych w więzieniu, gdyż wie, jak to jest ważne dla więźniów. W ten sposób chłopiec poznaje Alexa, którego bardzo polubił, zresztą z wzajemnością. Przyjaciel chłopca daje mu również jedną ważna radę: Zabij czas, zanim on zabije ciebie. Eli dopiero po bardzo długim czasie rozumie o co w tym chodzi.
Dzięki Slimowi oraz Alexowi Eli nauczył się nie oceniać ludzi po pozorach, nie skreślać ludzi dopóki ich nie pozna.
Najlepszym przyjacielem i jednocześnie o rok starszym bratem jest August zwany Gusem. Chłopak stał się niemy po rozstaniu rodziców. Od tej chwili Eli rozumie brata bez słów, jest jego tłumaczem w kontaktach ze światem. Gus jest bardzo sympatycznym i mądrym chłopakiem, który wiele rozumie.

Debiutancka powieść Trenta Daltona ogólnie wydaje się całkiem w porządku. Eli opowiada wiele historii ze swojego młodego życia, które ukazują jego wraz z rodziną w różnym świetle. I właśnie tu znalazłam pewien dla mnie problem, bo odniosłam wrażenie, że autor rozpoczyna historie, przedstawia nam ją, ale tak jakby jej nie kończył. Brakowało mi kropki nad i w pewnych momentach. Nie przepadam za czymś takim.
Chłopiec pochłania wszechświat jest powieścią, która według mnie nie wciąga, ale coś nakazuje nam czytać dalej, bo chcemy poznać, co się stanie. Przez to czytało mi się ją dość opornie, bo nie mogłam się w nią "wczytać".

Zdecydowanie sympatią obdarzyłam Gusa, Slima oraz Alexa. Urzekli mnie swoim sposobem bycia, podejściem do świata i dorosłością. Eli jest dość specyficznym bohaterem, który wywoływał u mnie mieszane uczucia. Nie mogę powiedzieć jednoznacznie, że go nie lubię, czy lubię. Mam do niego ambiwalentny stosunek. Uważam, że ta historię można było spokojnie zmieścić w 300 stronach, a nie prawie 500. Nie przepadam, jak książka się ciągnie, a tu niestety się tak stało.

Reasumując, Chłopiec pochłania wszechświat to powieść, która po kilku drobnych korektach byłabym bardzo dobrą książką, bo zdecydowanie jest w niej potencjał, który nie do końca został wykorzystany przez autora. Jest to debiut Trenta Daltona, więc mam nadzieję, że kolejna jego książka, po wprowadzeniu poprawek i wyciągnięcia wniosków z błędów, będzie lepsza, a wtedy to już z pewnością będzie super.


Za udostępnienie egzemplarza dziękuję Harper Collins.
Premiera 19.02.2020 


★★★★★★☆☆☆


Chłopiec pochłania wszechświat, Trent Dalton | wydawnictwo Harper Collins 2020 | 479 stron

stycznia 08, 2020

W niemieckim domu, Annette Hess

W niemieckim domu, Annette Hess

"Kolejny reporter odwrócił się plecami do grupy i mówił do kamery "Przeglądu Tygodnia": Dwudziestu jeden oskarżonych, dwóch sędziów uzupełniających i trzech przysięgłych rezerwowych. Poza tym w procesie bierze udział czterech prokuratorów, trzech oskarżycieli posiłkowych, dziewiętnastu obrońców. I oto podatnik zadaje sobie pytanie: Co usprawiedliwia taki rozmach i takie koszty?"



Ewa to młoda tłumaczka języka polskiego, która wraz z rodzicami i rodzeństwem mieszka we Frankfurcie. Jej rodzice mają własną restaurację, która mieści się w Niemieckim Domu. Lokal przyciąga dużo klientów, zarówno starych, jak i nowych. Siostra Ewy, Annegret, jest pielęgniarką na oddziale noworodkowym i jest bardzo zadowolona ze swojej pracy. Mają także młodszego brata Stefana, jednakże on uczęszcza jeszcze do szkoły.

Pewnego dnia Ewa zostaje wezwana do biura prokuratora, aby przetłumaczyć rozmowę z Polakiem. Nie wie, czego będzie dotyczyć rozmowa, ale to czego się dowie zaszokuje ją. Osobą przesłuchiwana przez prokuratora jest były więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego. To, czego się dowiedziała zszokowało ją. Młody prokurator nie był zadowolony z tłumaczenia Ewy, ale była to jednorazowa sytuacja więc musiał to zaakceptować.

Główna bohaterka powróciwszy do domu myśli tylko o swojej miłości, której na imię Jurgen. Zastanawia się, kiedy mężczyzna poprosi jej rodziców o rękę córki i ma nadzieję, że nastąpi to wkrótce, bo nie chce zostać starą panną, którą powoli staje się jej starsza siostra. 
Życie Ewy zaczyna powoli się układać natomiast na oddziale noworodkowym, na którym pracuje jej siostra panuje dziwna epidemia, gdyż coraz więcej dzieci ciężko choruje na zatrucie pokarmowe. Nikt nie wie skąd się to bierze. Czy aby na pewno nikt nie wie?

We Frankfurcie zaczyna robić się coraz głośniej w sprawie procesu sądowego rzekomych zbrodniarzy wojennych. Nikt tak na prawdę nie wierzy, w to o co są oskarżani. Niespodziewanie Ewa dostaje propozycję bycia tłumaczką języka polskiego w procesie, który wkrótce się odbędzie. Jest zaskoczona. Jej rodzina nie jest szczęśliwa z tej propozycji i jej nie aprobuje. Również jej narzeczony jest przeciwny. 
Ewa natomiast czuje się wolną, niezależną kobietą, która pragnie zrobić coś dobrego. Postanawia zgodzić się na propozycję prokuratury, czym unieszczęśliwia swoją rodzinę. Wpada w spiralę procesu, świadków, oskarżonych i dowodów. To, czego dowiaduje się tłumacząc zeznania przyprawia ją o gęsią skórkę. Jej przyszły mąż jest bardzo niezadowolony z pracy swojej wybranki, co głośno manifestuje.

Annegret pracując nadal na oddziale noworodkowym wraz z niczego nieświadomym ordynatorem próbują zwalczyć epidemię. Pielęgniarka z dnia na dzień robi się coraz bardziej zgorzkniała i złośliwa. Powód jest jeden, dość oczywisty. 
Odkąd rozpoczął się proces zbrodniarzy rodzice głównej bohaterki zachowują się dziwnie. W osłupienie wprowadza ją zwykła wizyta głównego oskarżonego wraz z żoną w jej rodzinnej restauracji, a zwłaszcza zachowanie tych ludzi i jej rodziców.
Co odkryje Ewa podczas procesu? Jak będzie wyglądać jej przyszłość? Co ukrywa Annegret? Co ukrywają rodzice młodej tłumaczki?

W niemieckim domu to debiutancka powieść Annette Hess. Jak na debiut to uważam, że jest poprawna. Akcja książki jest spokojna, nie pędzi na łeb na szyję. Historia opisana w książce jest dobra, ale nie rewelacyjna, porywająca. Powiedziałabym poprawna, ponownie. 
Oczekiwałam trochę czegoś innego po tej powieści. Liczyłam na większy wpływ wojny, a zwłaszcza procesu, na fabułę. Niestety mam wrażenie, że zostało to zrobione trochę po macoszemu. Niby jest, niby nie ma. Wątek Annegret też jest jakiś niedopracowany, czegoś mu brakuje. Ewa jest bohaterką, która może lekko zirytować czytelnika, tak samo jak i jej siostra. 
Mam wrażenie, że autorka zaczęła wiele wątków, na które początkowo miała pomysł, lecz po drodze jakoś się wypaliła. A szkoda.

Reasumując, uważam że autorka mogła lepiej dopracować wątki, bardziej je rozwinąć, a niektóre rzeczy pominąć. Zdecydowanie w książce oraz autorce widać potencjał, lecz niestety nie został on w pełni wykorzystany. W ogólnym rozrachunku powieść jest dobra, ale tylko tyle. Na długo w pamięć mi nie zapadnie, ale gdy autorka będzie wydawać kolejną książkę to z ciekawością po nią sięgnę, aby przekonać się czy jest lepiej.


Za udostępnienie egzemplarza dziękuję wydawnictwu Literackie.


★★★★★★☆☆☆

W niemieckim domu, Annette Hess | wydawnictwo Literackie 2019 | 411 stron

stycznia 06, 2020

O północy w Czarnobylu, Adam Higginbotham

O północy w Czarnobylu, Adam Higginbotham



Nikołaj Fomin nie miał pojęcia o energii jądrowej i fizyce nuklearnej – tej ostatniej uczył się na kursie korespondencyjnym. Anatolij Diatłow trzymał się swoich tez nawet wtedy, gdy zostały bezceremonialnie obalone. Wiktor Briuchanow, pierwszy dyrektor, chciał zrezygnować ze swojej funkcji, ale podanie zostało podarte na jego oczach.



O północy w Czarnobylu to książka, która porusza tematykę bardzo popularna od wiosny, gdyż właśnie wtedy na HBO ukazał się miniserial o tej samej tematyce. 
Cała powieść zaczyna się od początku budowy elektrowni, od maleńkiej osady w lesie, gdzie mieszkali pierwsi pracownicy. Żmudną, wieloletnią i pełną wyrzeczeń pracą udało się zbudować coś potężnego. 
Autor książki ujawnia jakie problemy napotyka na swojej drodze wykonawca, jak władze lokalne kłamią, aby zdobyć uznanie góry. Ciągły brak materiałów, fuszerka przy budowie, zakłamane dane oraz przekupni i zastraszeni funkcjonariusze aparatu władzy oraz innych dziedzin to codzienność. Aż wreszcie godzina po godzinie opisuje to,co się działo w elektrowni oraz jej okolicy. Przedstawia nam tą historię z perspektywy kilkunosob, co jest dużym plusem, gdyż możemy jednocześnie zobaczyć, co się działo w samej elektrowni, bezpośrednio groźnych pokojach, jak i w Prypeci w mieszkaniach oraz na ulicach. Z każdym rozdziałem dowiadujemy się, co robił rząd ZSRR i jak starał się tuszowac katastrofę zakłamując rzeczywistość. Autor przedstawia także relacje zwykłych,szarych ludzi, jak im się żyło przed katastrofą oraz jak wpłynęła ona na ich życie. 

O północy w Czarnobylu to rzetelna reporterska robota, ujawniająca wiele faktów, które do tej pory nie ujrzały światła dziennego. Jest to obszerna publikacja z całą masą informacji, które są poparte obszerną bibliografią oraz przypisami. Plusem zdecydowanie jest to, że autor pokazuje katastrofę z wielu punktów widzenia, od władz po zwykłego mieszkańca skażonego terenu. Bardzo łatwo można zobrazować sobie to, co opisuje autor, gdyż posługuje się plastycznym językiem oraz przedstawia wiele szczegółów z pozoru zbędnych. Jednak dzięki takiemu zabiegowi można wczuć się w to, co się działo w Czarnobylu oraz na świecie. Bohaterowie są prawdziwi, realni.
Reasumując, książka zdecydowanie nie jest dla każdego. Fan reportaży, książek na faktach oraz historycznych powinien być usatysfakcjonowany. Dlaczego historycznych? Katastrofa w Czarnobylu to jednak kawał współczesnej historii.


Za udostępnienie egzemplarza dziękuję wydawnictwu SQN.

★★★★★★☆☆

O północy w Czarnobylu, Adam Higginbotham | wydawnictwo SQN 2019 | 560 stron 
Copyright © Recensione libretto , Blogger