
Za książeczki dziękujemy wydawnictwu!
To, co zrobiłeś z moim ciałem, to świąteczny cud.
Antologia polskich autorek o tematyce świątecznej to dla mnie nowość pod każdym względem. Praktycznie nie czytam tej formy. Dlaczego, bo nie lubię opowiadań. Są dla mnie zbyt krótką formą. Z racji tego, że jest to dla mnie rok wielu nowości i próbowania tego co nowe bądź dawania szansy tym czego kiedyś nie polubiłam postanowiłam sięgnąć po coś lekkiego.
I szczerze, mam bardzo mieszane uczucia. Są opowiadania autorek, które nie chciałam żeby się kończyły, jak na przykład Pauliny Świst bądź Anny Wolf, a także K.N. Haner. Z pierwszą autorką już miałam styczność i bardzo dobrze ją wspominam. Z kolejnymi dwoma było to moje pierwsze spotkanie, ale jakże udane. Pozostałe opowiadania nie były złe, co to to nie. Niestety niektóre był dla mnie zbyt przeciągnięte niepotrzebnymi opisami bądź dziwnym budowaniem napięcia. Niektóre natomiast mnie nie wciągnęły, niestety. Zdarza się tak, ale nie zrażam się absolutnie. Całkiem możliwe, ze te autorki w samodzielnych w pełni rozwiniętych fabułach bardzo mi się spodobają i nie będę się mogła oderwać od ich książek. Na to szczerze liczę.
Recenzja jest krótka, bo nie ma tu za dużo o czym pisać. Zbiór opowiadań w idealnie świątecznym klimacie. Smaczku dodają przepisy, które autorki dodały na końcu swoich opowiadań. Uważam, ze jest to świetny zabieg! Dodatkowo dostajemy ręcznie napisane życzenia od każdej z nich. Super pomysł!
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu.
★★★★★★☆☆☆☆
Nic nie jest możliwe.
Nawet niemożliwe jest możliwe.
Lata 80, pewna zimowa noc, która kończy się tragicznie. Grupka przyjaciół w południowej Szwecji na obozowisku na brzegu jeziora postanawia zorganizować imprezę taneczną z okazji nocy świętej Łucji. Od początku to wydarzenie było podszyte złymi intencjami, wiele niedobrych emocji krążyło pośród przyjaciół. W wyniku wydawałoby się nieszczęśliwego wypadku ginie młoda dziewczyna, córka bardzo wpływowego człowieka. Zaczyna się śledztwo, w którym każdy jest przeciwko każdemu. Przyjaciele oskarżają się nawzajem. W końcu do czynu przyznaje się młody mężczyzna.
Po trzydziestu latach od tego tragicznego wydarzenia do miasteczka wraca Laura. Jej ciotka, która była właścicielką obozowiska, zmarła, a w testamencie przepisuje jej swój dobytek. Kobieta, którą życie mocno doświadczyło postanawia szybko sprzedać posiadłość i zostawić na zawsze za sobą przeszłość. Nie sądziła, że powrót do miasteczka wywoła w niej tyle sprzecznych emocji i zaleje ją fala wspomnień. Kiedyś to była jej bezpieczna przystań, ale teraz to rollercoaster uczuć i wspomnień. Laura odkrywa, że Skania nadal żyje tragedią sprzed trzydziestu lat. Powodem jest ojciec zmarłej dziewczyny, który jest szanowany w miasteczku i nie pozwala zapomnieć o tragicznej śmierci jego córki. Nie jest to zdrowe. Główna bohaterka nie spodziewa się, że spotka dawnych przyjaciół, jednakże się myli.
Laura dociera do pewnych informacji, które rzucają inne światło na sprawę pożaru. Nie są to wygodne fakty dla większości osób, które wolałyby aby pozostały one nieodkryte. Targają nią sprzeczne uczucia. Z jednej strony chciała sprzedać Gerdnes i wrócić do swojego życia, a z drugiej miała ochotę pozostać w spokojnym obozowisku i poukładać swoje skomplikowane życie. Pozostając na rozdrożu przeszłość nadal na nią naciera. Czy uda jej się odkryć co tak naprawdę wydarzyło się w 1987 roku? Kto lub co jej grozi? Jak zareagują dawni znajomi na jej powrót? Czy uda jej się poukładać swoje życie?
Zimowy ogień to trzeci tom serii Andersa de la Motte. Choć nie czytałam poprzednich części nie odczułam jakiegokolwiek dyskomfortu czy braku informacji. Powieść szwedzkiego pisarza to dobra literatura, która wciąga czytelnika. Fabuła książki jest logiczna, dobrze skonstruowana. Akcja jest zmienna. Pierwsze sto stron książki wlecze się niemiłosiernie natomiast pozostała liczba stron to dynamiczna akcja pełna zwrotów i zaskoczeń. Początek jest słaby, gdyż poznajemy rozterki głównej bohaterki, które jak dla mnie są zbyt rozwleczone i męczące. Bohaterowie to bardzo różnorakie postacie, które są bardzo różne. Ciekawym zabiegiem jest to, że poznajemy ich jako młodych ludzi, nastolatków, a także już jako dorosłych i doświadczonych ludzi, którzy bardzo różnią się od swoich młodszych wersji.
Reasumując, powieść Zimowy ogień to dobry thriller, którego minusem jest zbyt rozwleczony, przeciągnięty początek, który może zniechęcić do dalszego czytania. Jeśli będę miała okazję kiedyś zapoznać się z pozostałymi tytułami autora to z pewnością to zrobię.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu.
★★★★★★★☆☆☆
Zimowy ogień, Anders de la Motte | wydawnictwo Czarna Owca 2020 | 432 str.