Może nadeszła pora, żebym zaczęła kibicować samej sobie, a nie Izzy. Wystarczająco długo na to czekałam.
Przyjaciółki od kilkunastu lat. Jedna od zawsze szara myszka, której ciągle się coś przytrafiało. Druga natomiast kobieta sukcesu. Dostaje zawsze to co chce i potrafi o to walczyć ze wszystkich sił. Nie zawsze gra fair. Ma śliczną córeczkę, bajeczny dom, przystojnego męża i sama wygląda jak ideał.
Becca od zawsze "zdrowo" zazdrościła swojej przyjaciółce. Nie było to złośliwe, ale to zawsze Izzy miała szczęście w przeciwieństwie do niej. Czego się nie dotknęła, to się psuło. Zaczynała karierę jako dziennikarka, lecz to jej też nie wychodziło. Ma narzeczonego o wątpliwej reputacji oraz mieszkanie, które wymaga pilnego remontu. Walczy również z nadwagą, źle się czuje w swoim ciele. Wydaje się, że już nic gorszego nie może Beccę spotkać.
Tymczasem w przyjaźni pomiędzy kobietami zaczyna się psuć. Młoda dziennikarka zauważa, że jej przyjaciółka zaczyna ją traktować jak zło konieczne. Odsuwa ją od siebie i swojej rodziny. Nie wtajemnicza w sprawy, które do tej pory ogarniały razem. Czuje się pominięta i źle traktowana. I to przez kogo? Przez swoją wieloletnią przyjaciółkę.
W związku Becci również nie dzieje się dobrze. Coraz częściej narzeczony pracuje do późna, wyjeżdża w delegacje, nie angażuje się w przygotowania do ślubu. Natomiast zbliża się do Izzy. To z nią rozmawia o problemach i to ona pierwsza wie o jego decyzjach. Doprowadza to Beccę do szału.
Czarę goryczy przelewa informacja, którą Becca przeczytała na okładce czasopisma, w którym pracuje. Był to wywiad z wielką gwiazdą, który udzieliła jej na wyłączność. Nagłówek odnosił się do ogromnej tajemnicy jaką aktorka prywatnie wyjawiła młodej dziennikarce. Becca w przypływie złości wyjawiła ją Izzy, której ojciec jest właścicielem gazety, w której ona pracuje. To był koniec.
Becca postanowiła rozmówić się ze swoją "przyjaciółką"...
Toksyczna przyjaźń to thriller psychologiczny, który od początku niesamowicie mnie irytował. Co było tego powodem? Otóż była to Becca. Czasami miałam ochotę nią wstrząsnąć i powiedzieć "Kobieto ogarnij się! Ona pluje Ci w twarz, a Ty mówisz, że deszcz pada". Dosłownie, byłam do tego stopnia zirytowana, że nie byłam w stanie czytać książki i musiałam ją odłożyć. W końcu po kilku godzinach postanowiłam do niej przysiąść i przemóc się. To było najlepsze co zrobiłam. Druga część książki była niesamowicie wciągająca. Nie mogłam się od niej oderwać.
Bohaterowie to bardzo różne postacie, z których dwie główne bohaterki były tak niesamowicie różne, że do tej pory zastanawiam się, jakim cudem przyjaźniły się tyle lat. Becca w moich oczach była osobą zakompleksioną, bez poczucia własnej wartości i własnego zdania. Izzy natomiast to postać narcystyczna, rozkapryszona, która zawsze dostała bądź osiągała to co chciała. Pomiędzy nimi był mąż tej drugiej, Richard. Ciepły człowiek, który odniosłam wrażenie, że utknął w związku, który mu nie do końca pasuje.
Reasumując, jeśli ktoś wytrwa pierwszą część książki, to druga wynagrodzi mu początkowe trudy. Już dawno nie czytałam książki, która wywołała we mnie tyle sprzecznych uczuć. Jest to książka, która na długo zapadnie mi w pamięci, bo emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania na długo ze mną zostaną.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu.
Toksyczna przyjaźń, Polly Phillips | wydawnictwo Muza 2021 | 352 str.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz