lutego 19, 2019

Diabeł urubu, Marlon James

Diabeł urubu, Marlon James


Akcja książki Diabeł urubu dzieje się w latach 50 ubiegłego stulecia w zapomnianej przez cywilizację jamajskiej wiosce pośrodku niczego. W wiosce Gibbeah panuje biedna, a osiada w niej tylko kurz. Mieszkańcy choć wierzący w Boga często oddają się zabobonom i dawnym wierzeniom. 
Przewodnikiem duchowym jest pastor Hector Bligh. Niestety jego prowadzi głównie zamiłowanie do wysokoprocentowych trunków. Nie jest szanowany w wiosce, często jest wyśmiewany, a nawet doczekał się własnego przydomka - Rum Kaznodziej. 
Często prowadzi nabożeństwa w stanie wskazującym oraz doprowadza się do stanu, w którym nie potrafi kontrolować swojego ciała. 

Nad Gibbeah zaczynają krążyć urubu, czyli upiornie wyglądające sępy, które według ludowych wierzeń zwiastują nadejście zmian, złych zmian. Tuż za nimi pojawia się człowiek, który każe mianować się Apostołem Yorkiem i wyrzuca z kościoła dotychczasowego pastora. Pod przykrywką "dobrych zmian" osiada w wiosce i zaczyna swoje nauki. Wygnanego pastora przygarnia Wdowa. 

Apostoł York w swoim nauczaniu ujawnia bezwzględność oraz ma dominujący charakter. Manipuluje ludźmi, którzy uwierzyli, że za jego sprawą przyjdą dobre zmiany do ich wioski. Jego nabożeństwa ociekają agresywnością i nawoływaniem do niej, co usprawiedliwia "wyższym dobrem". Twierdzi, że za wszelką cenę należy z Gibbeah wypędzić zło czyhające na każdym kroku. Należy wioskę oczyścić. Ludzie widzą w nim "wybawiciela" i bez zawahania ruszają za nim wykonując bezmyślnie  i ślepo jego polecenia. Nakazuje im wykonywać haniebne czyny, lecz nikt się temu nie sprzeciwia, przez co Apostoł czuje się bezkarny.

Tymczasem w domu Wdowy pastor powoli zaczyna dochodzić do siebie. Postanawia zawalczyć o swoją wioskę, lecz ma do pokonania mur. Mieszkańcy popierają Apostoła choć nagła zmiana jaka zaszła w pastorze Hectorze ich zdumiewa, nadal słuchają tylko nowego przywódcy. 
Rozpoczyna się walka pomiędzy dobrem, a złem. Tylko kto jest kim? W tej książce nic nie jest oczywiste, nic nie jest czarno-białe. Pomiędzy tymi dwoma kolorami jest wiele odcieni szarość, jak w realnym życiu.

Narrator w Diable urubu nie jest jeden. Raz jest to forma trzecioosobowa, a zaraz staje się nim ktoś z mieszkańców wioski. Jest to ciekawy zabieg, który urozmaica czytanie i pozwala wczuć się w klimat książki, który nie jest lekki. Jest on duszny, przytłaczający, momentami gęsty. 
Autor bezpardonowo ukazuje ludzkie słabości niejako obnażając ludzi. Książka ukazuje głównie ludzkie wady, z jakimi codziennie się mierzymy. Walka dobra ze złem ukazana przez autora w tej książce jest przerażająco uniwersalna, gdyż wystarczy, że zmienimy tylko czas, miejsce akcji oraz bohaterów, a wpasuje się ona w każde miejsce i czas. Niezależnie od szerokości geograficznej i roku. Autor ukazuje nam obyczajową drastyczność przeplataną brutalnymi scenami pełnymi przemocy seksualnej, fizycznej, ale również psychicznej. 

Powieść jest trudna, mocna i skłaniająca do refleksji. Z pewnością nie jest to książka dla każdego. Swoją historią może przytłoczyć, zwłaszcza młodszego czytelnika, dlatego odradzałabym tej grupie wiekowej. Wymaga zatrzymania się i głębszego przemyślenia. Jak na debiut Marlona Jamesa, to jest zdecydowanie dobra książka. Niemniej jednak mi przeszkadzała ilość użytych w tej powieści wulgaryzmów. Uważam, że nie były potrzebne. Sama historia i sposób, w jaki ją przedstawił autor w zupełności obroniłaby się. 




Diabeł urubu, Marlon James | wydawnictwo Literackie 2019 | 256 stron


lutego 08, 2019

Król, Szczepan Twardoch

Król, Szczepan Twardoch

Warszawa XX wieku, a dokładnie lata między wojenne oraz czasy II wojny światowej. Głównymi bohaterami są Mojsze Bernsztajn - młody chłopak, który jest półsierotą, a także Jakub Szapiro - bokser, mistrz Warszawy, a także gangster. Do głównych bohaterów należy również zaliczyć Kuma Kaplicę, który walczy z falangistami, jest socjalistycznym gangsterem, a także szefem Szapiro. 

Na początku poznajemy rodzinę Bernsztajnów, Żydów. Jest to czteroosobowa rodzina, której głowa rodziny prowadzi własny sklep, który przynosi znikome zyski. Pewnego dnia w lokalu Bersztajna pojawia się Szapiro, który żąda haraczu w imieniu Kuma Kaplicy. Przedsiębiorca nie ma pieniędzy, żeby zapłacić w pierwszym tygodniu, ale również w drugim, co jest tragiczne w skutkach. Jakub Szapiro pojawia się w jego mieszkaniu i na oczach rodziny wyciąga go z domu, do którego już nigdy nie powróci. 

Młody siedemnastoletni Mojsze postanawia coś zrobić ze swoim życiem i tego samego dnia opuszcza swój dom pozostawiając w nim matkę i brata. 
Nie wiedząc, co dokładnie stało się z jego ojcem, przyłącza się do Jakuba Szapiry, który nie widzi w tym problemu. Mojsze podejrzewa, a wręcz jest pewny, że bokser zabił jego brata, ale nie przeszkadza mu to. 

Gdy tylko dostaje się pod skrzydła pierwszego urki Kuma Kaplicy chłopak poznaje lepsze życie. Jada w najlepszych lokalach Warszawy, jeździ nowoczesnym autem, odwiedza miejsca, o których wcześniej nie miał pojęcia, ale nie miał prawa wstępu. Nawet zamieszkał wraz z Jakubem i jego rodziną. 
Mojsze uczestniczył we wszystkim co Szapiro robił. Był jak jego cień. Często znajdował się w niebezpiecznych miejscach oraz sytuacjach. 

Historia opisana w książce wydaje się, że przedstawiona jest z perspektywy Mojsze Bernsztajna, który swoje wspomnienia przeplata je z teraźniejszością. Autor zastosował tu ciekawy twist, lecz mam wrażenie, ze niekoniecznie udany. Choć jest to ciekawy zabieg, mi osobiście przeszkadzał, gdyż mam wrażenie, że w niektórych momentach był niepotrzebny, a wręcz nietrafiony. Autor poruszył temat poważny, a mianowicie porachunki pomiędzy Warszawą polską, a żydowską. Jest to temat dość ciężki, a odnoszę wrażenie, że autor potraktował go po macoszemu i niestety przedłożył porachunki gangsterskie nad ten ważny temat. W książce pojawiają się również opisy bijatyk, morderstw a także scen pełnych seksu. Są krótkie, ale intensywne i dynamiczne. 

Król to moje pierwsze spotkanie z twórczością Szczepana Twardocha. Mam bardzo mieszane uczucia, ale z pewnością to nie będzie moje ostatnie spotkanie z autorem. Czytałam wiele dobrego o tym autorze, a zwłaszcza o jego innych książkach, więc z pewnością za jakiś czas powrócę do Twardocha i mam nadzieję, że następnym razem się nie zawiodę. To spotkanie uważam za bardzo średnie. Na długo w pamięć mi nie zapadnie. 



Król, Szczepan Twardoch | wydawnictwo Literackie 2016 |

Copyright © Recensione libretto , Blogger